13 grudnia 2012

Głos

Wstawiam jeden z moich ulubionych wierszy. Autor to Zbigniew Herbert. Kiedyś go recytowałam na konkursie miejskim nawet :)


Głos

 

 
Idę nad morze,
aby usłyszeć ten głos
miedzy jednym uderzeniem fali,
a drugim
ale głosu nie ma
jest tylko starcza gadatliwość wody
słone nic
skrzydło białego ptaka
przyschnięte do kamienia
idę do lasu,
gdzie trwa nieprzerwany
szum ogromnej klepsydry
przesypującej liście w czarnoziem,
czarnoziem w liście
potężne żuchwy owadów
bawią milczenie ziemi
 
Idę na pole
płyty zielone i żółte
przytwierdzone szpilkami owadzich istnień
dźwięczą za każdym dotknięciem wiatru
gdzie jest ten głos powinien
odezwać się gdy na chwilę
zamilknie niezmordowany
monolog ziemi
 nic tylko szmery,
klaskanie, wybuchy,
wracam do domu
i doświadczenie przyjmuje
postać alternatywy
albo świat jest niemy
albo jestem głuchy
ale być może
obaj jesteśmy
napiętnowani kalectwem
 
 
musimy zatem
wziąć się pod rękę
iść przed siebie
ku nowym widnokręgom
ku skurczonym gardłom
z których wydobywa się
niezrozumiałe bulgotanie
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz