21 grudnia 2012

Święta

Witajcie :)

Święta już niebawem. Czas, który spędzimy z rodziną przy stole i nie tylk. Sądzę, że jeżeli mamy jakieś problemy z rodziną to powinniśmy zawiesić broń, bądź przebaczyć w ten szczególny  czas. Kosztowny prezent czy nie, najważniejsze są intrencje z jakimi go dajemy... Nie sądzicie? Dzisiaj mam wigilię klasową. Zobaczymy jak będzie.

Jak sobie przypominam, kiedy byłam mała nie mogłam się doczekać prezentów i świąt. Z biegiem czasu magia świąt zaczeła dla mnie zanikać. Teraz to dla mnie kolejne święto z którym wiążą się wydatki, ze stałym programem w telewizji i z wizytą rodzinki, która spotyka się cała raz na pół roku, a mieszkamy od siebie ok. 20km.

Każdego możemy się zapytać czy kocha swięta... Ja je kocham... Za biały śnieg, za oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, za prezenty również (kim bym była, gdyby prezenty nie miały dla mnie znaczenia.), za uśmiech i słowa pdziękowania, gdy ktoś otrworzy prezent i Ci podziękuje. Małe dziecko nie zawsze rozumie intecje świąt, ale rozumie, że wtedy dostanie prezenty. Jest to w naszej intencji, aby wytłumaczyć dziecku o c w tym wszystkim chodzi.

Oto moim zdaniem pmysłowa i ciekawa kartka. Zrobienie własnoręcznie jest lepsze niż zakup. Tą stworzyła p. Agnieszka. (Kartkę ściągnęłam z jej bloga)...

Życzę wszystkim Wesołych Świąt... Cieszcie się chwilami spędzonymi z rodziną, bo są one bezcenne. Kiedyś tych ludzi, którzy was teraz otaczają nie będzie i to co nie zostało powiedziane, pozostanie na zawsze tylko chęcią niespełnioną.

13 grudnia 2012

Głos

Wstawiam jeden z moich ulubionych wierszy. Autor to Zbigniew Herbert. Kiedyś go recytowałam na konkursie miejskim nawet :)


Głos

 

 
Idę nad morze,
aby usłyszeć ten głos
miedzy jednym uderzeniem fali,
a drugim
ale głosu nie ma
jest tylko starcza gadatliwość wody
słone nic
skrzydło białego ptaka
przyschnięte do kamienia
idę do lasu,
gdzie trwa nieprzerwany
szum ogromnej klepsydry
przesypującej liście w czarnoziem,
czarnoziem w liście
potężne żuchwy owadów
bawią milczenie ziemi
 
Idę na pole
płyty zielone i żółte
przytwierdzone szpilkami owadzich istnień
dźwięczą za każdym dotknięciem wiatru
gdzie jest ten głos powinien
odezwać się gdy na chwilę
zamilknie niezmordowany
monolog ziemi
 nic tylko szmery,
klaskanie, wybuchy,
wracam do domu
i doświadczenie przyjmuje
postać alternatywy
albo świat jest niemy
albo jestem głuchy
ale być może
obaj jesteśmy
napiętnowani kalectwem
 
 
musimy zatem
wziąć się pod rękę
iść przed siebie
ku nowym widnokręgom
ku skurczonym gardłom
z których wydobywa się
niezrozumiałe bulgotanie